czwartek, 3 stycznia 2013

Idę swoją własną drogą, możliwe jednak, że wasza droga przez jakiś czas będzie równoległa do mojej.


|| Astrit | Szamanka | lat 20 ||


Jak cię widzą, tak cię malują.

            Niewysoka, bo mierząca zaledwie 165 cm, blondynka o oczach koloru indygo. Jej cechą charakterystyczną są błękitne znaki wokół lewego oka, a także tajemniczy symbol na czole. Ubiera się w długie szaty przypominające suknie. Uwielbia nosić naszyjniki i bransolety własnej roboty. W ręku dzierży kostur mierzący półtora metra. Wykonany został z drewna dębowego, a jego sercem jest bardzo rzadki kryształ nasycony magią. Ów kryształ osadzony jest na wierzchołku laski w uścisku smoczej łapy.
        

Tak cię sądzą, jak cię słyszą.

            Bardzo tajemnicza i skryta. Jej kamienna twarz rzadko zdradza, jakiekolwiek emocje. Ciężko jej nawiązywać kontakty z innymi, często też nie wie, jak zachować się w towarzystwie, więc umiłowała sobie spędzanie czasu w ustronnych miejscach, pogrążona w medytacji.
            Jako szamanka potrafi kontaktować się z duszami zmarłych, przez co dla szarego zjadacza chleba może wydawać się, że jest obłąkana, gdy stara sie ignorować, niektóre bardzo upierdliwe zjawy. Zdarza się, że wygląda, jakby mówiła sama do siebie, gdy w rzeczywistości rozmawia z niewidzialnym dla większości istot duchem.
             Swoją drogą, gdy lepiej się ją pozna można dostrzec w niej ukryte ciepło i chęć niesienia pomocy, ale nie robi tego z dobrego serca, za okazaną przysługę oczekuję słonej zapłaty, to chyba może świadczyć o chciwości.
  

Czego oko nie widzi, tego sercu nie żal.

            Właśnie rozpoczynał się nowy wiosenny dzień, gdy w skromnej chatce w środku puszczy, rozszedł się płacz nowonarodzonego dziecka - oto przyszła na świat pierwsza córka szamanki Mariell. Dziewczynka była wynikiem krótkotrwałego romansu między szamanką, a czarnoksiężnikiem. Nikt z okolicznych szamanów nie spodziewał się, że dziecko będzie mieszańcem, a byli bardzo rygorystyczni w stosunku do odmieńców, prawdę mówiąc nie tolerowali inności w swoim społeczeństwie.
            W pierwszych miesiącach życia Astrit nie wykazywała, żadnych niepożądanych zachowań. Była uroczym dzieckiem rosnącym, jak na drożdżach. Jednak, coś musiało pójść źle... Na czole pociechy ukazał się charakterystyczny znak jej ojca, czarnoksiężnika. To był wyrok śmierci dla dziewczynki i jej matki. Pozostali szamani nie ścierpieliby wieści, że ktoś z ich rasy mógł dopuścić do wymieszania krwi. Zły los chciał, że wiadomość rozniosła się echem po całej puszczy. Przerażona Mariell została zmuszona do ucieczki. Owinąwszy dziecko w koc uciekła z domu, a za nią ruszyła chorda rozwścieczonych współplemieńców.
            Pech nie opuszczał kobiety. Trafiła na bystry nurt Delgall. Nietracąca czasu wskoczyła do wody, czując na karku oddech swych rozwścieczonych braci. Szalony prąd rzeki poniósł ją kilka mil i wyrzucił na brzeg przy rybackiej wiosce ludzi. Gdy wyłowiono ją z wody, było już za późno, szamanka Mariell odeszła. Jednak jej córeczka, mała Astrit, jakimś cudem przeżyła. Zaopiekowała się nią młoda wdowa, która ponad wszystko pragnęła dziecka, a bogowie zesłali jej dar, który pokochała od pierwszego wejrzenia.
            Dziewczynka dorastała w szczęściu i dobrobycie, otoczona miłością jej przybranej matki. W głębi serca czuła, że nie pasuje do tych ludzi, których nazywała teraz rodziną.
            W dojrzewaniu towarzyszyły jej dziwne zjawiska, które ciężko było wyjaśnić, a niektóre wcale nie miały logicznego wytłumaczenia. Także zaczęły ukazywać się jej pierwsze zjawy, a biedna Astrit zaczęła zamykać się w sobie, zmieniając się nie do poznania. Z wesołego dziecko przeobraziła się w zamkniętą w sobie młodą kobietę.
            Pewnej nocy ukazał się jej duch szamanki, która dała jej życie. Odkryła przed nią wszystkie sekrety, odpowiedziała na wszystkie pytania, lecz nie zdradziła, że jest także córką czarnoksiężnika. Opowiedziała jej o ostoi pod górami, gdzie znajdzie lepsze schronienie i istoty, które ją zrozumieją. Astrit nie rozumiała, dlaczego ma opuścić wioskę rybacką, ale duch matki nalegał, by uciekła w góry. W ten sposób chciała zapewnić jej bezpieczeństwo, bo polowanie na mieszańca wciąż trwało i dzięki bogom, nikt jej do tej pory nie odnalazł. Dziewczyna zgodziła sie udać do Targos i wtedy dusza Mariell doznała spokoju i na wieki odpłynęła w świat zmarłych.
            Astrit, co tchu w płucach, bez zbędnego pożegnania ruszyła do Targos. Mieszka tu już od dwóch lat i z dnia na dzień czuje, że to był słuszna decyzja.



Jaka matka, taka córka

            Astrit, jako szamanka potrafi kontaktować się ze zmarłymi. Przybywają do niej istoty z całego Avalon, by porozmawiać z nieżyjącymi bliskimi lub zasięgnąć rady, bo duchy wiedzą wszystko o wszystkim, niechętnie się dzielą mądrością jednak mają zaufanie do dziewczyny, która często pomaga zbłądzonym duszom znaleźć spokój i odesłać do świata zmarłych. Jedyną ceną, jaką płaci za kontakt ze zmarłymi są ich nieustanne odwiedziny.
            Zna się na ziołach, potrafi w ten sposób wyleczyć niewinny katar, jaki i śmiertelną ranę. Z pomocą duchów i ziół tworzy przeróżne talizmany chroniące przed złem, chorobą, nieszczęściem i wszystkim innym, czego  sobie słono płacący klient zażyczy.
            Niedawno odkryła w sobie talent do rzucania czarów, takich jak: zmiana jednej rzeczy w drugą, unoszeniu ich nad ziemią, a także manipulacja żywiołem ognia i powietrza. Nie bardzo rozumie te zjawiska, a duchy milczą w tej sprawie.
  

Nie taki diabeł straszny, jak go malują.



            Szamanka od roku opiekuje się młodym smokiem, któremu nadała imię Eomer. Znalazła go nieopodal Targos, gdzie ukrywał się w lisiej jamie. Kilka metrów dalej leżała jego martwa matka, która musiała wdać się w bój z innym smokiem.
            Dziewczynie na pozór pozbawionej uczuć, serce rozkleiło się na widok uroczej mordki wystającej z ziemi. Postanowiła przygarnąć go na jakiś czas, kto wie czy nie zostanie z nią do końca życia.


6 komentarzy:

  1. [Również witam, dziękuję :)
    Myślę, że Ravi mógłby bawić się któregoś razu z Eomerem. Smok mógłby się zranić, a przerażony elf odniósłby go zapłakany do domu. Inna wersja jest taka, że zaciekawiłby się zjawami, podążającymi za Astrit, i nieświadomie poszedł za nią do domu. Już jak wolisz :)]

    OdpowiedzUsuń
  2. Wieczorami, zasadniczo, nie wolno było mu wychodzić z domu. Wioska może nie była niebezpiecznym miejscem, ale wypadki się zdarzają wszędzie. Tym razem jednak w karczmie było za dużo zamieszania i jego rodzice byli zbyt zajęci, by zauważyć, że Ravi po prostu wymknął się głównymi drzwiami. Goście zaś albo tego nie widzieli, albo już byli zbyt pijani, bo zazwyczaj sami z siebie się o niego troszczyli. Szczególnie w zimie. To była taka specyficzna solidarność.
    Upewnił się, że ma przy sobie wywar rozgrzewający, po czym spokojnie ruszył na wyprawę po wiosce. Właściwie nie ciekawiło go nic konkretnego, po prostu chciał się rozejrzeć. I zapewne po prostu by połaził, a potem wrócił do domu tylnymi drzwiami, ale jego uwagę zwróciła kobieta, za którą pałętał się duch. Myślał, że ona nie zdaje sobie z tego sprawy, ale gdy odezwała się, wręcz mimowolnie ruszył za nią, zafascynowany. I nawet nie zorientował się, gdy nagle po prostu znalazł się pod drzwiami jej domu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie nadawałam się do pracy. Nie umiałam robić wielu rzeczy, ale żyjąc w wiosce trzeba jakoś zarobić, chociażby na podstawowe rzeczy potrzebne do przetrwania. Starałam się jak mogłam, aby odnaleźć się wśród tych ludzi. Chciałam mieć skromny własny kąt, jednak nie umiałam od postaw wybudować domu, na jego kupno nie było mnie stać, a wynajem izby też kosztował. Nie miałam wyboru i musiałam coś zacząć robić.
    Pewnej nocy siedząc przy ognisku w lesie, zastanawiałam się nad tym jak będzie wyglądało moje życie w tej wiosce, aż tu nagle patrząc na mój łuk dostałam olśnienia. Przecież nawet tu mogłam wykorzystać swoje zdolności. Nazajutrz lada świt poszłam na targ, aby się dowiedzieć czy mogłabym realizować swój pomysł. Znalazłam wtedy starszą kobietę, która sprzedawała wyroby mięsne, to ona jako jedyna była zainteresowana moją pomocą.
    Od tamtej pory minął tydzień, a ja co dwa dni przynosiłam dla niej świeżego i dorodnego zająca, którego upolowałam. Tak było i dzisiejszego dnia.


    Iven

    OdpowiedzUsuń
  4. [ Na początku to szczerze obawiałam się, że może nie zechcecie w waszej wiosce takiej paskudnej wiedźmy jaką jest Maggie, ale wygląda na to, że źle nie jest. :) Staram się też w jak największym stopniu rozreklamować ten blog. No ale mówiąc o wątku. Skoro Astrit potrafi kontaktować się ze zmarłymi, a Maggie trochę tych zmarłych, że tak powiem poznała kiedy byli jeszcze żywi to może jakoś to połączyć. Może młoda Malkin za może nawet i Twoją 'winą' w końcu została pomszczona przez swoje ofiary. Duchy będą ją męczyć i w ogóle aż w końcu będzie zmuszona się udać do Astrit by ta jej pomogła. Albo może duchom z rodzin mieszkających w wiosce nie spodoba się, że gdzieś w pobliżu kręci się morderczyni i chcą ratować swoich bliskich przed nią, prosząc Szamnke o pomoc? No lub jaki Ty masz tam pomysł.]

    OdpowiedzUsuń
  5. Eriseth
    [hejka ;) może wątek? ;)]

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejka...może by się nasze postacie poznały? :D Jeśli tak to mam nadzieję że ty zaczniesz:D

    OdpowiedzUsuń