|| Astrit | Szamanka | lat 20 ||
Jak cię widzą, tak cię malują.
Niewysoka, bo mierząca zaledwie 165 cm,
blondynka o oczach koloru indygo. Jej cechą charakterystyczną są błękitne znaki
wokół lewego oka, a także tajemniczy symbol na czole. Ubiera się w długie szaty
przypominające suknie. Uwielbia nosić naszyjniki i bransolety własnej roboty. W
ręku dzierży kostur mierzący półtora metra. Wykonany został z drewna dębowego,
a jego sercem jest bardzo rzadki kryształ nasycony magią. Ów kryształ osadzony
jest na wierzchołku laski w uścisku smoczej łapy.
Tak cię sądzą, jak cię słyszą.
Bardzo tajemnicza i skryta. Jej
kamienna twarz rzadko zdradza, jakiekolwiek emocje. Ciężko jej nawiązywać
kontakty z innymi, często też nie wie, jak zachować się w towarzystwie, więc
umiłowała sobie spędzanie czasu w ustronnych miejscach, pogrążona w medytacji.
Jako szamanka potrafi kontaktować
się z duszami zmarłych, przez co dla szarego zjadacza chleba może wydawać się,
że jest obłąkana, gdy stara sie ignorować, niektóre bardzo upierdliwe zjawy.
Zdarza się, że wygląda, jakby mówiła sama do siebie, gdy w rzeczywistości
rozmawia z niewidzialnym dla większości istot duchem.
Swoją drogą, gdy lepiej się ją pozna można
dostrzec w niej ukryte ciepło i chęć niesienia pomocy, ale nie robi tego z
dobrego serca, za okazaną przysługę oczekuję słonej zapłaty, to chyba może
świadczyć o chciwości.
Czego oko nie widzi, tego sercu nie żal.
Właśnie rozpoczynał się nowy
wiosenny dzień, gdy w skromnej chatce w środku puszczy, rozszedł się płacz
nowonarodzonego dziecka - oto przyszła na świat pierwsza córka szamanki
Mariell. Dziewczynka była wynikiem krótkotrwałego romansu między szamanką, a
czarnoksiężnikiem. Nikt z okolicznych szamanów nie spodziewał się, że dziecko
będzie mieszańcem, a byli bardzo rygorystyczni w stosunku do odmieńców, prawdę
mówiąc nie tolerowali inności w swoim społeczeństwie.
W pierwszych miesiącach życia Astrit
nie wykazywała, żadnych niepożądanych zachowań. Była uroczym dzieckiem
rosnącym, jak na drożdżach. Jednak, coś musiało pójść źle... Na czole pociechy
ukazał się charakterystyczny znak jej ojca, czarnoksiężnika. To był wyrok
śmierci dla dziewczynki i jej matki. Pozostali szamani nie ścierpieliby wieści,
że ktoś z ich rasy mógł dopuścić do wymieszania krwi. Zły los chciał, że wiadomość
rozniosła się echem po całej puszczy. Przerażona Mariell została zmuszona do
ucieczki. Owinąwszy dziecko w koc uciekła z domu, a za nią ruszyła chorda
rozwścieczonych współplemieńców.
Pech nie opuszczał kobiety. Trafiła
na bystry nurt Delgall. Nietracąca czasu wskoczyła do wody, czując na karku
oddech swych rozwścieczonych braci. Szalony prąd rzeki poniósł ją kilka mil i
wyrzucił na brzeg przy rybackiej wiosce ludzi. Gdy wyłowiono ją z wody, było
już za późno, szamanka Mariell odeszła. Jednak jej córeczka, mała Astrit,
jakimś cudem przeżyła. Zaopiekowała się nią młoda wdowa, która ponad wszystko
pragnęła dziecka, a bogowie zesłali jej dar, który pokochała od pierwszego
wejrzenia.
Dziewczynka dorastała w szczęściu i
dobrobycie, otoczona miłością jej przybranej matki. W głębi serca czuła, że nie
pasuje do tych ludzi, których nazywała teraz rodziną.
W dojrzewaniu towarzyszyły jej
dziwne zjawiska, które ciężko było wyjaśnić, a niektóre wcale nie miały
logicznego wytłumaczenia. Także zaczęły ukazywać się jej pierwsze zjawy, a
biedna Astrit zaczęła zamykać się w sobie, zmieniając się nie do poznania. Z
wesołego dziecko przeobraziła się w zamkniętą w sobie młodą kobietę.
Pewnej nocy ukazał się jej duch
szamanki, która dała jej życie. Odkryła przed nią wszystkie sekrety,
odpowiedziała na wszystkie pytania, lecz nie zdradziła, że jest także córką
czarnoksiężnika. Opowiedziała jej o ostoi pod górami, gdzie znajdzie lepsze
schronienie i istoty, które ją zrozumieją. Astrit nie rozumiała, dlaczego ma
opuścić wioskę rybacką, ale duch matki nalegał, by uciekła w góry. W ten sposób
chciała zapewnić jej bezpieczeństwo, bo polowanie na mieszańca wciąż trwało i
dzięki bogom, nikt jej do tej pory nie odnalazł. Dziewczyna zgodziła sie udać
do Targos i wtedy dusza Mariell doznała spokoju i na wieki odpłynęła w świat
zmarłych.
Astrit, co tchu w płucach, bez
zbędnego pożegnania ruszyła do Targos. Mieszka tu już od dwóch lat i z dnia na
dzień czuje, że to był słuszna decyzja.
Jaka matka, taka córka
Astrit, jako szamanka potrafi
kontaktować się ze zmarłymi. Przybywają do niej istoty z całego Avalon, by
porozmawiać z nieżyjącymi bliskimi lub zasięgnąć rady, bo duchy wiedzą wszystko
o wszystkim, niechętnie się dzielą mądrością jednak mają zaufanie do
dziewczyny, która często pomaga zbłądzonym duszom znaleźć spokój i odesłać do
świata zmarłych. Jedyną ceną, jaką płaci za kontakt ze zmarłymi są ich
nieustanne odwiedziny.
Zna się na ziołach, potrafi w ten
sposób wyleczyć niewinny katar, jaki i śmiertelną ranę. Z pomocą duchów i ziół
tworzy przeróżne talizmany chroniące przed złem, chorobą, nieszczęściem i
wszystkim innym, czego sobie słono
płacący klient zażyczy.
Niedawno odkryła w sobie talent do
rzucania czarów, takich jak: zmiana jednej rzeczy w drugą, unoszeniu ich nad
ziemią, a także manipulacja żywiołem ognia i powietrza. Nie bardzo rozumie te
zjawiska, a duchy milczą w tej sprawie.
Nie taki diabeł straszny, jak go malują.
Szamanka od roku opiekuje się młodym
smokiem, któremu nadała imię Eomer. Znalazła go nieopodal Targos, gdzie ukrywał
się w lisiej jamie. Kilka metrów dalej leżała jego martwa matka, która musiała
wdać się w bój z innym smokiem.
Dziewczynie na pozór pozbawionej
uczuć, serce rozkleiło się na widok uroczej mordki wystającej z ziemi.
Postanowiła przygarnąć go na jakiś czas, kto wie czy nie zostanie z nią do
końca życia.
[Również witam, dziękuję :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że Ravi mógłby bawić się któregoś razu z Eomerem. Smok mógłby się zranić, a przerażony elf odniósłby go zapłakany do domu. Inna wersja jest taka, że zaciekawiłby się zjawami, podążającymi za Astrit, i nieświadomie poszedł za nią do domu. Już jak wolisz :)]
Wieczorami, zasadniczo, nie wolno było mu wychodzić z domu. Wioska może nie była niebezpiecznym miejscem, ale wypadki się zdarzają wszędzie. Tym razem jednak w karczmie było za dużo zamieszania i jego rodzice byli zbyt zajęci, by zauważyć, że Ravi po prostu wymknął się głównymi drzwiami. Goście zaś albo tego nie widzieli, albo już byli zbyt pijani, bo zazwyczaj sami z siebie się o niego troszczyli. Szczególnie w zimie. To była taka specyficzna solidarność.
OdpowiedzUsuńUpewnił się, że ma przy sobie wywar rozgrzewający, po czym spokojnie ruszył na wyprawę po wiosce. Właściwie nie ciekawiło go nic konkretnego, po prostu chciał się rozejrzeć. I zapewne po prostu by połaził, a potem wrócił do domu tylnymi drzwiami, ale jego uwagę zwróciła kobieta, za którą pałętał się duch. Myślał, że ona nie zdaje sobie z tego sprawy, ale gdy odezwała się, wręcz mimowolnie ruszył za nią, zafascynowany. I nawet nie zorientował się, gdy nagle po prostu znalazł się pod drzwiami jej domu.
Nie nadawałam się do pracy. Nie umiałam robić wielu rzeczy, ale żyjąc w wiosce trzeba jakoś zarobić, chociażby na podstawowe rzeczy potrzebne do przetrwania. Starałam się jak mogłam, aby odnaleźć się wśród tych ludzi. Chciałam mieć skromny własny kąt, jednak nie umiałam od postaw wybudować domu, na jego kupno nie było mnie stać, a wynajem izby też kosztował. Nie miałam wyboru i musiałam coś zacząć robić.
OdpowiedzUsuńPewnej nocy siedząc przy ognisku w lesie, zastanawiałam się nad tym jak będzie wyglądało moje życie w tej wiosce, aż tu nagle patrząc na mój łuk dostałam olśnienia. Przecież nawet tu mogłam wykorzystać swoje zdolności. Nazajutrz lada świt poszłam na targ, aby się dowiedzieć czy mogłabym realizować swój pomysł. Znalazłam wtedy starszą kobietę, która sprzedawała wyroby mięsne, to ona jako jedyna była zainteresowana moją pomocą.
Od tamtej pory minął tydzień, a ja co dwa dni przynosiłam dla niej świeżego i dorodnego zająca, którego upolowałam. Tak było i dzisiejszego dnia.
Iven
[ Na początku to szczerze obawiałam się, że może nie zechcecie w waszej wiosce takiej paskudnej wiedźmy jaką jest Maggie, ale wygląda na to, że źle nie jest. :) Staram się też w jak największym stopniu rozreklamować ten blog. No ale mówiąc o wątku. Skoro Astrit potrafi kontaktować się ze zmarłymi, a Maggie trochę tych zmarłych, że tak powiem poznała kiedy byli jeszcze żywi to może jakoś to połączyć. Może młoda Malkin za może nawet i Twoją 'winą' w końcu została pomszczona przez swoje ofiary. Duchy będą ją męczyć i w ogóle aż w końcu będzie zmuszona się udać do Astrit by ta jej pomogła. Albo może duchom z rodzin mieszkających w wiosce nie spodoba się, że gdzieś w pobliżu kręci się morderczyni i chcą ratować swoich bliskich przed nią, prosząc Szamnke o pomoc? No lub jaki Ty masz tam pomysł.]
OdpowiedzUsuńEriseth
OdpowiedzUsuń[hejka ;) może wątek? ;)]
Hejka...może by się nasze postacie poznały? :D Jeśli tak to mam nadzieję że ty zaczniesz:D
OdpowiedzUsuń